Lebn will ich
Powszechnie wiadomo, iż ludzie, którzy doświadczyli szeroko rozumianej biedy, dorośli szybciej od rówieśników pozbawionych utrapień. Takim człowiekiem był między innymi Dawid Sierakowiak , którego żydowskie pochodzenie skazało go na egzystencję za drucianym płotem łódzkiego getta. Pomimo nieustannie spływających przeciwnościach losu, jakimi okazały się choroby, nieustający głód, fizyczne wyczerpanie oraz utrata bliskich, nastoletni chłopak nie traci nadziei na ocalenie. Jeden z napisanych przez siebie wierszy tytułuje „Lebn will ich”, co w języku jidysz oznacza „żyć mi się chce”. Dziennik Dawida Sierakowiaka jest nie tylko cennym nabytkiem dla historyków badających piekło stworzone przez nazistów. Zapiski uszczęśliwią także miłośników literatury powiązanej z Holocaustem , czy po prostu wrażliwców rozczulających się nad cudzym nieszczęściem. Książka wywarła na mnie ogromnie wrażenie, pozostawiła wiele pytań oraz irytujący niedosyt. Tej lektury nie da się przeczytać, ją trzeba przeżyć.